Program IB wydaje się być
egzotycznym jeśli przyrówna się go do polskiego systemu nauczania. Ludzie z
,,normalnych’’ klas mają IBików za jakiś kosmitów. Nauka wygląda tutaj inaczej
i inaczej jesteśmy też egzaminowani. Nigdy nie chodziłam do klasy liceum z
polskim programem, więc moje porównanie będzie bazowało na tym, co
zaobserwowałam u moich znajomych i na studygramach. Trochę się tego znalazło, a
zapewniam, że pisać można o tym jeszcze więcej J
Przedmioty
obowiązkowe na maturze.
W polskim programie na maturze
obowiązkowo zdaje się język polski, język obcy, matematykę oraz jeden przedmiot
na poziomie rozszerzonym. Z języków są również egzaminy ustne. W programie IB
zdaje się maturę obowiązkowo z sześciu przedmiotów (z języków są też ustne, ale
liczone do oceny całościowej z przedmiotu). Zdaje się: język ojczysty (jeśli
jest taka możliwość, oczywiście), język obcy, przedmiot społeczny, matematykę,
przedmiot ścisły oraz jakąś sztukę (lub kolejny j. obcy, przedmiot
humanistyczny bądź ścisły). Zatem w IB jest więcej obowiązkowych przedmiotów na
maturze.
W
IB trzeba zdać każdy przedmiot, jakiego się uczyło przez 2 lata trwania
programu.
Przyjmijmy, że Ania jest na
profilu biol-chem-fiz, rozszerzając te przedmioty. Obowiązkowo musi zdać
polski, język obcy, matematykę i jakieś rozszerzenie. Rozszerzeń może wybrać
nawet 10, jeśli się jej to podoba. Musi pisać jedno, czyli 4 matury.
W lutym przed maturą może stwierdzić, że napisze tylko rozszerzoną fizykę, a reszty jednak nie chce. Nie musi zawracać sobie głowy religią (etyką), historią i
społeczeństwem, łaciną i innymi takimi. W IB trzeba napisać maturę z każdego
przedmiotu, którego się uczyło. Wybierasz 6 przedmiotów - zdajesz wszystkie.
Złożenie
wyniku z matury.
O wyniku z polskiej matury
decyduje jeden arkusz. Koniec. Nieważne, czy bolał cię ząb, czy może masz
miesiączkę, czy akurat pytania nie były w twoim guście. W IB pisze się od 2 do 3 arkuszy, w zależności od przedmiotu i jego poziomu. Dodatkowo od 20 do nawet
50% oceny to rzeczy robione przed maturą. I tak na przykład na historii,
matematyce czy biologii około 20% to tzw. internal assessment, czyli praca
badawcza, którą sprawdza nauczyciel i potem losowe prace są weryfikowane przez
egzaminatorów. Na literaturze lub angielskim 50% ,,napisane’’ ma się już przed
majem – 30% to internal assessment, czyli matura ustna (na literaturze – 2 matury ustne, na
języku obcym – 1), a 20% to external assessment, czyli wypracowanie oceniane
zewnętrznie. Wiele komponentów zwiększa szanse na odniesienie
sukcesu nawet, gdy jeden z nich nie poszedł dobrze.
Przedmioty.
W IB nie ma takich przedmiotów
jak np. historia sztuki czy wiedza o społeczeństwie. W polskim systemie nie ma przedmiotów takich jak: ekonomia, psychologia, environmental systems and societes, sport, exercise
and health science, visual arts, music, ITGS, global politics, 4 poziomów
matematyki, literatura z teatrem… Wybór jest o wiele większy niż w polskim
systemie. Dokładna lista przedmiotów pojawiła się już w moim drugim poście
(tutaj link). Planuję jeszcze niektóre, popularne w Polsce, przybliżyć w innym poście.
CAS,
TOK, EE…
Cóż, na sześciu przedmiotach na
maturze IB się nie kończy. Trzeba zaliczyć EE i TOK, czyli napisać odpowiednio
esej na około 4000 słów (EE) z dowolnego przedmiotu oraz esej na 1200-1600 słów
i wygłosić prezentację z TOKu. Te dwie rzeczy to nie są nawet przedmioty (ok,
TOK jest w planie), ale oceny z nich w skali A do E są sumowane według sprytnej
tabelki i punkty (0-3) doliczane są do wyniku z matur. Będąc w IB trzeba być
zaangażowanym w jakiś wolontariat, rozwijać się kreatywnie i fizycznie (w IB
nie ma wychowania fizycznego).
Oceny
końcowe.
W IB podawane są w skali 1-7 z
każdego z 6 przedmiotów, dając razem 42 punkty i do tego dolicza się
maksymalnie 3 punkty, czyli ogólnie można zdobyć 45 na dyplomie. Nie ma
procentów, które podawane są na polskim świadectwie dojrzałości.
Postawa
ucznia.
Program IB jest tak zrobiony, by
uczeń mógł uczyć się na własną rękę i zainteresować się samemu każdym
przedmiotem. Znaleźć temat, który go interesuje i popisać się tym
zainteresowaniem w takim internal assessment. Duży wpływ na wynik ma zainteresowanie
ucznia przedmiotem i chęć nauki na własną rękę. Oczywiście, podobnie można
wyrazić się nt. polskiego systemu, bo przecież jak ktoś się nie nauczy, to
matury nie zda wybitnie dobrze. Wydaje mi się jednak, że IB to program bardziej
nastawiony na tzw. self-studying.
Klucz
maturalny.
… a raczej jego brak w IB.
Oczywiście, prawidłowe rozwiązania są podawane, CZASAMI zdarzają się
słowa-klucze, ale… nie trzeba pisać tak idealnie jak to jest tam podane. Daje
to dużo, odejmuje stres. Nie można nawet porównywać klucza z biologii IB do
klucza z matury polskiej. Zaliczana jest praktycznie każda prawidłowa
merytorycznie odpowiedź. Myślę, że jest to duży plus IB. Wszyscy bowiem wiemy,
jak wygląda klucz na maturze polskiej, a raczej 23456 dopisków „nie uznaje się…”.
Tutaj (klik) wstawiam screena z jednej strony klucza, do zadania odnoszącego się
analizy danych z grafu.
Stosunki
uczeń-nauczyciel, podejście do pracy ucznia.
Mając znajomych w „polskich”
klasach, niejednokrotnie słyszałam jak to nauczycielka wyświetlała zadania z
chemii na tablicy, po czym kazała je rozwiązać i sprawdzić między sobą. Albo
gdy ktoś czegoś nie rozumiał, to najpierw kierowała do najlepszej osoby w
klasie, a jeśli ta nie będzie w stanie czegoś wytłumaczyć, to dopiero można do
niego przyjść. Niektórzy moi znajomi z klasy spędzili kilka tygodni w klasie
polskiego systemu, zanim udało im się przenieść do IB (zwalniające się miejsca itd.).
Z ich relacji wynika, że ten sam zaangażowany nauczyciel na naszych lekcjach w
ich poprzedniej klasie podyktował kilka słówek i kazał przeczytać coś w
podręczniku, a potem była z tego kartkówka. Takie sytuacje nie zdarzały się u
mnie w klasie. Każdy nauczyciel dawał z siebie wszystko, tłumaczył do skutku.
Tu w szczególności pozdrawiam nauczycieli matematyki, biologii i chemii. Nie
tylko można było ich prosić o ponowne tłumaczenie, ale także pytać i rzeczy,
których w programie nie ma. Nierzadko wywiązywały się z tego dyskusje na całe
lekcje, jak np. o tym, czy palenie może mieć jakieś zalety (i uwaga –
znaleźliśmy badania naukowe, które potwierdzają, że przeszczep stawu kolanowego
przyjmuje się lepiej u palaczy…). Dodatkowo, zawsze można było liczyć na
mailową pomoc. Nie raz dostałam od nauczyciela odpowiedź na nurtujące mnie
pytanie już po 5 minutach, czasami nawet około północy.
Dodatkowo, jak to mój nauczyciel
historii określił, w IB szuka się tego, co uczeń umie, a nie próbuje na siłę
pokazać, że czegoś nie napisał. Jest to odwrotne myślenie w stosunku do polskiego
oceniania.
Zaangażowanie
w przedmioty.
W IB trzeba być zaangażowanym w
każdy przedmiot praktycznie tak samo. Nawet jeśli zamierzasz zdawać rozszerzoną
matmę i fizykę, to wiedz, że tyle samo czasu będziesz musiał posiedzieć nad
literaturą. Nie ominie cię czytanie lektur, bo bez nich niczego nie jesteś w
stanie zrobić. Streszczenia? No może znajdą się do 1 na 3 książki, bo zwykle nie
przerabiamy typowych lektur (z polskiego kanonu). Nawet jeśli jesteś typowym ,,humanistą'',
to musisz dać z siebie coś na matematyce, bo musisz zaliczyć internal
assesment/exploration, inaczej nie zdasz. Z tego co zauważyłam to dużo łatwiej
jest olać jakiś przedmiot w polskim systemie. Dużo bardzo inteligentnych osób
skupia się wyłącznie na swoich rozszerzeniach, zaś z reszty liczy na 30%. W IB
liczy się wszechstronność i zainteresowanie wszystkim.
Predicted
grades.
Predicted grades to taki kwiatek
programu IB, o którym nikt nic nie słyszał w polskim systemie. Nauczyciele
wystawiają je w marcu przed maturą z każdego przedmiotu. Znają nas już przez 2
lata, widzieli, jak nam poszły próbne matury, jak piszemy sprawdziany i jak
poszły nam nasze internale oraz umieją przewidzieć, jak ocenione zostaną externale. Ta przewidywana ocena rzadko jest inna od tej końcowej, nauczyciele
są z tego rozliczani. Gdyby jakimś cudem kogoś arkusze maturalne się zgubiły,
to wtedy IBO może po konsultacji z nauczycielem wystawić jego końcową ocenę,
nie zmuszając ucznia do ponownego pisania matury. Zdarza się to czasami ale
zawsze to jakieś ubezpieczenie w sytuacjach kryzysowych (w regulaminie jest, że
jeśli ktoś umrze w trakcie pisania matury, to wszyscy z sali dostają swoje
predicty…). Czasami, gdy polskie uczelnie mają termin rekrutacji krótszy niż
czas oczekiwania na wyniki matur (w tym roku UAM, SGH), to predicted grades
brane są przy przyjęciu na studia. Tak jak już wspominałam, rzadko mijają się
one z końcową oceną, a jak już to o 1 stopień. W polskim programie osoby piszące
sprawdziany i próbne matury nawet na 100% mogą się ostro zdziwić po otrzymaniu
oficjalnych wyników maturalnych. My wiemy na czym stoimy.
Mniej
materiału, więcej praktyki i analizy.
Naprawdę uwielbiam te komentarze
na forach, gdzie uczniowie zdający polską maturę jadą po IB, że nie powinni w
ogóle być brani pod uwagę w rekrutacji na studia (niech zdają egzamin wstępny
aka maturę) bo mają okrojony materiał. No tak, mamy inny materiał. Jest jego
mniej do nauczenia się. Uczymy się za to cały czas pracy w laboratorium, umiemy
pisać raporty, analizować dane statystyczne, dobierać metody analizy. Po co nam
wiedza o płazach albo cyklu rozwojowym paprotników? Ważne chyba, że mamy
praktycznie całą książkę o człowieku, biologii komórkowej, biochemii i
genetyce. Coś za coś. Każdy czuje się w czymś lepiej, ja osobiście czuję się
lepiej w laboratorium.
To już chyba na tyle. Jeśli ktoś
z Was ma jeszcze jakieś pomysły, albo chciałby, bym porównała jakiś aspekt –
piszcie!