Cóż, przeżyłam IB, na własnej skórze zobaczyłam, co na temat tego programu jest prawdziwe, a co nie jest prawdą. Dlatego czas teraz obalić mity na temat matury międzynarodowej, wyprostować opinię jaką można znaleźć w polskim internecie. Zapraszam do (trochę przydługiej) lektury!
IB jest bardzo drogie.
I fakt, i mit.
Na jakie forum się nie wejdzie,
tam od razu znajdzie się komentarz, że nie warto, bo trzeba dużo płacić.
Rzeczywiście, większość szkół w Polsce oferujących maturę IB to szkoły
prywatne. Zatem trzeba płacić czesne. Za maturę IB się też płaci. Podręczniki
też nie są jakieś super tanie. Z drugiej strony, są też szkoły publiczne.
Chodziłam do takiej i za samą naukę nie musiałam płacić. Moi rodzice musieli
jednak zapłacić za maturę (nie powiem ile dokładnie, ale chyba ponad 2000 zł).
Wiem, że w Polsce są też szkoły, które wraz z miastem płacą nawet za maturę, a
uczniowie muszą zatroszczyć się o książki.
Nie znam kosztów czesnego.
Jedyne, co mogę porównać, są ceny podręczników. Powiedzmy, że X chciałby mieć
biologię i – tak jak w mojej szkole – wymagany jest podręcznik Clegga. Koszt?
290 zł według aktualnego kursu dolara/euro. W Polskim programie obowiązują 4
książki z biologii, powiedzmy z Nowej Ery, bo te są najpopularniejsze. Koszt
takich 4 podręczników to około 220 zł, z tego, co się orientowałam. Duża
różnica to to nie jest. Podręczniki można odkupić na Giełdzie IB w przystępnych
cenach. Gdy rodzina nie może sobie pozwolić na jednorazowy wydatek by pokryć
koszty matury (a przecież wie od początku, że to nadejdzie), to można zbierać
na przykład po 100 zł miesięcznie. Można też ubiegać się o stypendium (u mnie w
szkole przynajmniej takie coś działa).
W IB się nie śpi. Nie da się przeżyć bez energetyków i kawy.
Mit.
Nie wnikam w życie wszystkich
IBików, ale na przykładzie mojej klasy – część osób się wysypiała, część osób
notorycznie zarywała nocki. Ja należę do tej pierwszej grupy, a przedmiotów najłatwiejszych
nie wybrałam. Najdłużej uczyłam się do 1 w nocy, nie wypiłam ani jednej kawy,
ani energetyka (fe!). Z drugiej strony były osoby, które uczyły się do 4-5 w
nocy, pisały eseje/internale na dzień przed deadline. Cóż, tzw. Calendar of
events znany jest każdemu od września, zatem można przewidzieć cięższe okresy w
szkole (listopad, styczeń i marzec w klasie maturalnej w szczególności). Tutaj
nie ma nic innego jak dobra organizacja i sumienność.
W IB można mieć tylko dwie rzeczy z trzech: dobre oceny, sen,
przyjaciele.
Mit.
Nawiązuje to do poprzedniego mitu.
Są osoby, które są w stanie to łączyć. Ba! Są w mojej szkole sportowcy, którzy
5h dziennie trenują i często wyjeżdżają na zgrupowania kadry. I żyją. Mają
dobre oceny. Mają przyjaciół, mają drugie połówki. Dla chcącego nic trudnego
przy odpowiedniej organizacji. Masz wolny dzień w tygodniu, żadnego
sprawdzianu, żadnej pracy do napisania? Nie jesteś mocno zmęczony? Usiądź nad
internalem – co z tego, że trzeba go przynieść za dopiero dwa tygodnie.
IB robi się po to, by wyjechać na studia za granicę. Osoby, które
zostały w Polsce to nieudacznicy.
Mit.
Na facebookowych grupach nie raz
spotykałam się z opinią, że jak ktoś ma iść do IB, by zostać w Polsce to niech
lepiej sobie nim głowy nie zaśmieca. Przecież z polską maturą równie dobrze
można się dostać na zagraniczne uczelnie! IB to po prostu coś innego, coś, co kieruje
ucznia na używanie wiedzy, myślenie samemu, umiejętności praktyczne,
wszechstronność. Uczy systematyczności i uczy się uczyć.
Do klas IB chodzą tylko bogate, wywyższające się dzieci.
Mit.
Rzeczywiście, wielu z uczniów
niczego nie brakuje. Są też zwykli ludzie ora tacy, którzy tylko dzięki
stypendiom mogą sobie pozwolić na np. opłacenie matury. Myślę, że mit bogatych
snobów powstał w większych miastach. Sam program został początkowo stworzony
dla dzieci osób, które często się przeprowadzają po to, by zachować ciągłość
programu, zapobiec trudnej aklimatyzacji. Pewnie i takie osoby – np. dzieci
polityków – chodzą do IB. Do IB chodzą też zwykłe
osoby i tak naprawdę, to z takimi ludźmi się spotkałam w klasie. Nawet, jak
ktoś miał więcej czegoś od innej osoby, to tego nie manifestował. Wszyscy
byliśmy sobie przyjaźnie nastawieni. Jedyna osoba, która zarozumiale chwaliła
się byciem w IB uciekła z pre-IB już po dwóch tygodniach przez „za niski poziom
angielskiego (!), matematyki i fizyki (które miała mieć na HL (!)).
Uczniowie IB to radykalna lewica.
Mit.
Powstał on w naszej szkole przy
okazji debaty oksfordzkiej na temat przyjęcia do Polski uchodźców. Na „nie”
było jakieś 70% uczniów szkoły, na „tak” – prawie sami uczniowie i nauczyciele
IB. Przez tą debatę mieliśmy - my,
uczniowie, ale i też nauczyciele – wiele nieprzyjemności w innych klasach. I
mimo, że u mnie w klasie są osoby, które są typowo zwolennikami prawicy, to nie
zostały one zauważone. Widziano tylko lewaków
ślepo wierzących w europejskie ideały. Cóż, nie było to przyjemne. Skąd to
się wzięło? Może z tego, że IB każe uczniom zatrzymać się i pomyśleć. O tamtych
ludziach, ich uczuciach. O tym, jakie są nasze ideały. No i tak wyszło.
W IB wszystko jest po angielsku!
Mit.
Angielski jest językiem
wykładowym wszystkich przedmiotów, prócz języka polskiego i innych języków
obcych. Jak ktoś czegoś nie rozumie, to nauczyciel tłumaczy po polsku od nowa.
Aby dostać się do IB, należy zdać egzamin FCE lub CAE.
Mit.
Papierek na znajomość języka
wiele ułatwia przy rekrutacji, jednak nie jest on konieczny. Poziom FCE jest
jednak poziomem oczekiwanym przez nauczycieli w momencie rozpoczęcia pre-IB. U
mnie w szkole zwalniał on z testów z języka angielskiego.
Matura IB i dwujęzyczna to to samo.
Mit.
IB to zupełnie inny program,
daleki od polskiego, praktycznie pod każdym względem. Matura dwujęzyczna to
natomiast polski program po angielsku.
Marto napisz proszę jak dalej potoczyły się twoje losy z lekarskim po IB. Z góry dziękuję.
OdpowiedzUsuńNo ja niestety już nie miałem okazji zdawać takiej międzynarodowej matury, gdyż nie znałem wcześniej języka angielskiego. Niedawno postanowiłem to zmienić o uczę się poprzez https://www.jezykiobce.pl/s/40/1000-slow-angielski-mp3 gdzie poznaję nowe słówka i staram się je przyswajać.
OdpowiedzUsuńTaka międzynarodowa matura to musi być super sprawa. Ale wiadomo znajomość języka musi być perfekcyjna. Ja swój angielski to muszę doszlifować. W szkole Lincoln do której mam zamiar się zapisać można wcześniej na https://lincoln.edu.pl/krakow/wybierz-test/ zrobić sobie taki test poziomujący ze znajomości języka. Dobre jest coś takiego moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia. Ja zdecydowałam się na normalny program i studia w Polsce na http://www.wseiz.pl . A potem bez problemu znalazłam pracę za granicą, także dla chcącego nic trudnego. W naszym kraju też są super uczelnie i można nauczyć się zawodu jak należy.
OdpowiedzUsuń