Moja przygoda z wolontariatem w
szpitalu to historia nie na jeden post. Nie będę Was zanudzać elaboratem na
1500 słów, więc po bożemu rozpocznę od tego dlaczego wolontariat i jak do niego
się przygotowywałam – co musiałam zaliczyć, jakie dokumenty mieć, itd. Nie da się
bowiem z marszu zacząć pracować w szpitalu, nawet bezpłatnie.
Wolontariat? A po co?
Jednym z warunków otrzymania
dyplomu matury międzynarodowej jest zaliczenie CASu, czyli w sumie 150 godzin creativity, actvity, service – czegoś kreatywnego,
wybranego przez ucznia sportu oraz wolontariatu
w najróżniejszej postaci. Ważne jest, jeżeli chodzi o wolontariat, że nie może
on dostarczać żadnych rzeczowych bądź pieniężnych profitów, nie może być też on
realizowany u np. taty w firmie (o czym niektórzy niestety zapominają). CAS
realizuje się przez 18 miesięcy, zalicza się w marcu lub kwietniu przed maturą.
Bez niego nie zdaje się matury.
Kurs przygotowawczy
Już przed rozpoczęciem programu
IB zapisałam się na kurs przygotowawczy do wolontariatu w szpitalu. Każdy
piątek po szkole, od marca do czerwca pierwszej klasy liceum, spędziłam w
szpitalu uczestnicząc w zajęciach dla przyszłych wolontariuszy. Było nas około
50 osób z różnych szkół i klas (od biolchemów do humanów czy matfizów!). Warsztaty
były różne – traktowały o planie szpitala, poznaniu dróg ewakuacji, przez
pierwszą pomoc, procedury bezpieczeństwa (np. przy skaleczeniu igłą, kontakcie
z płynami fizjologicznymi, wyrzucaniem odpadów) do zajęć z psychologiem. Muszę
przyznać, że o ile zajęcia teoretyczne po jakimś czasie uleciały mi z głowy,
tak zajęcia z psychologiem pamiętam do dzisiaj. Uczyły one sporo na temat
zachowania w stosunku do pacjenta i były naprawdę przydatne. Zdarzyły się też
małe absurdy, psycholog odradzała nam rozmawianie o praktycznie wszystkim,
prócz pogody oczywiście. Całość kończyła się egzaminem składającym się z kilku
części adresowanych do poszczególnych tematów realizowanych na kursie.
Miliard papierków
Udało się go zaliczyć egzamin!
Był czerwiec, zatem nie rozpoczęłam od razu pracy na oddziale. Szpital, w
którym miałam pracować był tam, gdzie moja szkoła – nie miałam możliwości
dojazdu w wakacje. Zresztą, oprócz zdania egzaminu, było jeszcze trochę
papierków do oddania – między innymi badanie kału w sanepidzie (upierdliwa
rzecz) czy badanie u lekarza medycyny pracy.
Umowa o pracę w ramach
wolontariatu
Ostatnim etapem było podpisanie
umowy o wolontariat ze szpitalem. Tutaj raczej nie było problemów – pani ordynator
oddziału kardiologicznego bardzo ciepło przyjęła mnie i koleżankę, gdy przyszłyśmy
do niej z podaniem o zgodę na wolontariat; problemów nie było też wyżej – u dyrektora
szpitala. Data rozpoczęcia wolontariatu: 4 wrzesień 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawione komentarze - każdy motywuje mnie do regularnego rozwijania bloga!