Oddział, na którym pracowałam, może pomieścić około
czterdziestu pacjentów. 7 łóżek jest na tak zwanej R (erce), sali intensywnej
opieki. I na te siedem łóżek przypadają dwie pielęgniarki plus jeden lekarz
(zazwyczaj). Na resztę oddziału pielęgniarek jest, a raczej są… dwie. Na ponad
trzydzieści łóżek. Do tego tak zwana opiekunka, która ma obowiązki podobne do
moich (opisałam w poprzednim poście). No i salowa, która jedynie przy
roznoszeniu jedzenia mogła pomagać. Lekarzy z trzech, więcej, niż pielęgniarek
na oddziale. Jednym słowem: tragedia.
Myślę, że ten opis nie wymaga jakiegoś większego komentarza
i że wnioski każdy umie wyciągnąć. Wiele osób ma również świadomość, że
pielęgniarki pracują po 12 godzin dziennie, że mają dyżury, że ich praca jest
słabo płatna i że muszą one się cały czas dokształcać. Podziwiam te kobiety,
naprawdę, i uważam, że zasługują one na lepsze warunki pracy. Bo to dzięki nim
szpitale jeszcze stoją w swoich miejscach. Wiem jednak, że Polski nie zmienię
pisaniem o tym na blogu, także jedyne, co mogę zrobić, to zachęcić wszystkich
czytających do szanowania pielęgniarek podobnie, jak młodzi lekarze robią to na
Instagramie. I jest to wiadomość nie tylko do lekarzy, pacjentów, ale też i do
każdego studenta medycyny i wszelkich kandydatów na lekarski.
Teraz trochę o personalnych odczuciach. Szpital, praca z
ludźmi wykrzesała ze mnie jakieś nieznane wcześniej pokłady empatii i
pozytywnego ducha. Należę do osób pesymistycznych, do ludzi, którzy są hm…
ciężcy w kontaktach międzyludzkich. A szpital za każdym razem mnie odmieniał.
Sprawiał, że wychodziłam z uśmiechem, mimo, że przebywałam wśród choroby i
cierpienia, czasami nawet tragedii rodzinnych. Dało mi to poczucie, że jestem w
miejscu, gdzie chciałabym być w przyszłości. Wiem też, że krew, mocz,
najzwyklejszy smród nie obrzydzają mnie, że będę mogła pracować wśród chorych. Myślę,
że to ważne odczucia. Konfrontowałam je niejednokrotnie z innymi znajomymi,
wybierającymi się na lekarski lub na lek-dent i niektórzy nie czuli się w tym
miejscu najlepiej (lek-dentowi można wybaczyć, choć praktyki pielęgniarskie ich
nie ominą). Mimo tego, że szpital to trudne miejsce, był dla mnie niejako
odskocznią i motywacją do dalszej pracy, by za kilka lat móc dołączyć do ekipy
lekarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawione komentarze - każdy motywuje mnie do regularnego rozwijania bloga!